Bad Girls Don't Die

Bad Girls Don't Die

sobota, 26 października 2013

Rozdział 11

Sophie pov’s

Spojrzałam zmieszana na Jasona. Co  on miał na myśli mówiąc te słowa?
Phil skrzywił się patrząc na nas i podszedł do swojego auta. Jason prowadził  mnie do swojego auta.
- To moje miejsce- zaśmiał się , po czym wsiadł i odjechaliśmy.
Powinnam była zobaczyć Jasona w domu. Okej, może to jest niezręczne… Chyba, że on zawsze przywozi dziewczyny do domu. Miałam dreszcze na samą myśl o tym.
Wjechaliśmy na długą ulicę, a jego dom stał po zachodniej  stronie.
-Chodź – Powiedział Jason wychodząc z auta.
Wysiadłam z auta i od razu Jason złapał mnie za rękę.
- Po prostu ignoruj chłopaków, jak będę się patrzeli- Szepnął mi do ucha, zanim otworzył drzwi
Wchodząc zobaczyliśmy dwóch chłopaków oglądających serial w TV. Jeden gwizdnął jak nas ujrzał.
Odwróciłam się w jego stronę i mrugnęłam do niego . Myślę , że był lekko zaskoczony moją reakcją.
Poszliśmy z Jasonem do jego pokoju i jak tylko zamknął za nami drzwi to przyłączył swoje usta do moich. Szybko ściągnął koszulkę przez głowę żeby znów się pocałować. Powoli zaczął podnosić moją koszulkę, aż w końcu wylądowała ona na ziemi. Chwile po tym owinął swoje ręce wokół mnie i rozpiął mi stanik.
Powoli zaczął mnie prowadzić  w stronę łóżka.  Jak tylko położył mnie, czułam jak zsuwa moje spodnie, zostawiając mnie całkowicie gołą.
Chciałam zdjąć bokserki Jasona, ale on był szybszy ode mnie. Ostatecznie skończyło się na tym, że pozostaliśmy bez ubrań.
-Jason- mruknęłam do niego, dając mu znać, że może zacząć.
- Poproś o to- szepnął uwodzicielsko.
- Jason , proszę- powiedziałam.
- Głośniej- mruknął, czułam jego uśmiech w moich ustach
-JASON PROSZĘ-  krzyknęłam w nadziei, że nie będę już musiała go dużej prosić.
Poczułam pierwsze sekundy bólu, ale wiedziałam , że to zaraz minie, za bardzo go pożądałam, aby teraz przestać.
Ciche jęknięcie wydobyło się z moich ust.
Doszliśmy w tym samym czasie, usłyszałam zadowolone  westchnięcie , kiedy opadł na mnie. Leżałam na plecach starając się złapać równy oddech, aż w końcu zaczęłam odpływać w lekki sen.

Jason Pov’s

Sophie powoli zapadała w sen.  Jej głowa leżała na mojej klatce piersiowej. Miałem widok na jej plecy i jej tatuaż, na którym było napisane  w języku hebrajskim–Zane, Laura,Nick i Lily. Pod tym były napisane symbole chińskie, wśród nich były trzy cyfry, ale nie byłem pewny z jedną cyfrą.
 Jak mogłem nigdy wcześniej nie zauważyć tego tatuażu?
Naciągnąłem kołdrę na nagie ciało Sophie i złapałem swoje ubrania.
Zszedłem  po schodach i dołączyłem do chłopaków cokolwiek oni robili.
Jak tylko Ryan mnie zobaczył ,od razu otworzył buzię
-Niezły chwyt
- Zamknij się
-  Masz ją  stąd wykopać
-Nie będę wyrzucać  stąd mojej dziewczyny - rzuciłem mu groźne spojrzenie
-Oh, to jest twoja dziewczyna
- Błagam, po prostu się zamknij- krzyknąłem do niego wściekły
-Okej, okej- wyrzucił ręce w powietrzu dając tym znać, że się poddaje
-Więc zakłam, że tobie i Philowi nie udało się dostać do 427 wieczorem
-Nie
John chrząstną i wskazał w stronę schodów, gdzie zobaczyłem Sophie.
-Muszę iść do domu, jest noc, a jutro szkoła, Rue mnie zabije- szepnęła
-Okej, odwiozę cię
Odwiozłem ją do domu.
 ---------------------------------------

Przetłumaczyłam dla was ja(Julita) xd   Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale powiem wam, że bardzo się starałam tłumacząc ten rozdział żeby wam się dobrze czytało.  Dziękujemy za wasze komentarze są dla nas podporą, aby dalej tłumaczyć. Zawsze się uśmiecham jak je czytam :))   Więc zostawcie komentarz jak przeczytacie ;p

sobota, 19 października 2013

Rozdział 10

JASON'S POV





Widziałem jak Sophie i jej przyjaciele odjeżdżają stąd.

Cały czas zastanawiałem się co ona robiła wczoraj. I gdzie była kiedy wysadzili schron.Zastanawiałem się, czy ona w ogóle wiedziała, że ktoś wysadził ten schron, może wiedziała kto to zrobił. Powinna. Ona praktycznie powiedziała mi, że to ktoś z 427. To 427 zrobił.
Teraz mój gang i dwa pozostałe w mieście Phil's i Riley's dogadywały się. Wiem, że przyzwyczajenia trwają długo. My zamierzamy zacząć walczyć albo całkowicie zniszczyć 427 i wtedy powinno wszystko wrócić do normalności. Mam nadzieję, że wyjdzie nam ta druga opcja.

Wszedłem do domu i zastałem tam gang Phil'a.


SOPHIE”S POV

Wróciłam do domu i wskoczyłam na kanapę.

-Jaki jest plan?- Rue zapytała mnie.
-Zapewne gang Phila przyjdzie po nas, więc musimy bronić się. Chronić wszystkich siebie nawzajem.
-Zrobimy to za pomocą naszych ofensywnych ruchów?- Jane zapytała z podekscytowaniem.
-A masz jakiś dobry pomysł? Bo ja nie mam żadnego- odpowiedziałam.
-Możemy umieścić światła, które ich oślepią i sparaliżują, albo butle gazowe i podpalić dom.
-Jane!
-No co?
-Naprawdę wysadziłyśmy schron !!!
-Ta no i? Zapalimy światła i wysadzimy dom kiedy oni przyjadą- Jane powiedziała obojętnie.
-Czy wszyscy uważają, że to dobry pomysł?
-No cóż, to pokaże im, że to nie są żarty.- Kenzie wzruszyła ramionami.
-Jeśli robimy to co robimy, powinnyśmy podpisać jakiś papier. Niech wiedzą, że jesteśmy z powrotem i, że my nie żartujemy.- Deena wyraziła swoją opinię.
-Wygląda na to, że oświetlimy i podpalimy gang Phila.


JASON”S POV

Spojrzałem na nich zmieszany-Dlaczego, do diabła, oni są w moim domu?
-Uch, nie chcę być niegrzeczny czy coś, ale czemu do cholery tu jesteś?"
-My gadamy teraz o 427.- Phil powiedział wyraźnie.
-Sądzę, że mamy już to ustalone.Co zmieniliście?
-Nic, po prostu dziś wieczorem- Phil warknął.
-Jak?- zapytałem
-Mamy zamiar znaleźć ich, wybacz znaleźć tych osłów i ściągnąć na sam dół ich lidera.
-Ale my nawet nie wiemy kto jest ich liderem.



-Jeśli oni będą się znajdować w dogodnych warunkach dla nas to oczywiste, że ich dopadniemy.
-Ciekawe jak? Nie wydaje wam się, że brakuje tutaj czegoś? Nic o nich nie wiemy.
-Przywódca 427 nosi białe spodnie w paski
-Czy ty kiedykolwiek widziałeś ich przywódce?
-Prawdopodobnie.
-Więc mamy tylko przypuszczenia.-Powoli zamknąłem moje oczy. Jeśli złapalibyśmy kogoś z 427, który nie był przywódcą, to będzie zupełnie bez sensu.
-Cóż, przynajmniej będzie to początek zniszczenia ich wszystkich.
-I zrobimy ich przywódcami szaleńców. Ale jeśli to nie on?
-Wtedy mamy większą szanse na złapanie go.
-Jak?
-On będzie strasznie wkurzony i przez to nie będzie ostrożny.
-Słusznie.
-A jakiś plan?
-Spokojnie, musimy tylko wiedzieć gdzie oni wtedy będą.
-Ich klub jest gdzie indziej?
-The Pent?
-Yep.
-Okej, zróbmy to.


SOPHIE'S POV

Wszyscy byliśmy w samochodzie.Jeśli oni przyjadą do domu my pojedziemy do klubu, jeśli nie będzie ich w domu zostawimy butle z gazem i pójdziemy do klubu.
Andi nie będzie tym razem mówić „Jutro jest szkoła, dzisiaj nie możemy pić”, więc mogą jej znów coś wmawiać.
Dałam Jane prowadzić. Rue i Kenzie, które zawsze kierowały, były z nami, ale one musiały pilnować, żeby butle z gazem się nie przewróciły na tyłach naszego Lexus'a LS 600h L.

Wkrótce będziemy w domu Phila, widziałyśmy zgaszone światłą, nie było ich.

Jane zatańczyła krótki taniec radości, przysięgam, że to najgorszy taniec jaki kiedykolwiek widziałam. Tańczyła, ponieważ chciałyśmy zrobić niespodziankę komuś, którego bardzo nie lubimy i spalić mu dom.

Rue, Deena i Kenzie chwyciły puszki gazu i zaczęły je rozstawiać.
Jane zrobiła napis farbą w spray'u na ich podwórku.

Stałam z zapalniczką na początku drogi puszek z gazem, tylko czekałam, aż je ustawią. Jak dziewczyny już były bezpieczne w samochodzie zapaliłam zapalniczkę.
Natychmiast zaczęło się palić. Wskoczyłam w samochód i pojechałyśmy do naszego klubu The Pent.


JASON'S POV




-Myślałem, że oni tu będą!- powiedziałem do Phila.
Tylko Phil i ja byliśmy tutaj. Wszyscy postanowili, że tak będzie mniej podejrzanie.
-Musimy na nich czekać.-Phil syknął pod nosem
-Pewnie...- odpowiedziałem sarkastycznie.

Siedzieliśmy w milczeniu. Til zadzwonił do nas, że ktoś się zbliża.

Przyszło jakieś pięciu facetów w bluzach. W bluzach 427. To nie był ich cały gang. W 427 jest sześć osób.
Więc gdzie był ten szósty koleś?


SOPHIE'S POV

Jak tylko weszłyśmy do baru, zobaczyłam Jasona i Phila siedzących przy stole. Postanowiłam nic nie mówić dziewczynom.

Gdy tylko usiadłyśmy szepnęłam do Denny, że idę zmienić ubrania. Wróciłam do samochodu, zaczęłam się przebierać, bo po pierwsze nie chciałam czuć zapachu gazu, a po drugie jeśli Jason przyjdzie do naszego stolika nie chcę wyglądać jak facet w bluzie, tylko w miarę przyzwoicie.

Wróciłam do baru udając, że nie widzę Phila i Jasona i usiadłam z dziewczynami.
Dziewczyny już zdążyły zamówić drinka, więc powiedziałam barmanów, że chcę coś dobrego, ale nie mocnego.
Jutro jest szkoła, a ja nie potrzebują mieć kaca.


JASON'S POV

Patrzyłem jak 427 siada przy barze. Kilka minut później jeden z nich wyszedł.
Świetnie, teraz szansa z „liderem” jest jeszcze trudniejsza.
Po około dziesięciu minutach przyszła do gangu dziewczyna, która usiadła na miejsce, gdzie wcześniej siedział facet z 427.
Musiałam zamrugać kilka razy, bo nie byłem pewien, ale teraz jestem w 100% pewny, że tam siedzi Sophie. Tuż obok najgroźniejszego gangu w Stradtford.Co ona robi? Czy już totalnie oszalała? Albo może po prostu lubi przebywać z niebezpiecznymi ludźmi. 427, lub ja? Zupełnie niebezpieczne.
Boże, oby ona tylko lubiła przebywać w tym towarzystwie, a nie być jej częścią. To jest szalone.





SOPHIE'S POV

Miałam tylko nadzieję, że Jason nie zauważył, że to ja. A jeśli to zrobi.... zacznie atakować nasz gang. Bo nie zauważył mnie, nie skonfrontował tego ze mną. Bałam się za każdym razem gdy usłyszałam coś za mną. Było to często, nawet bardzo. Czyjaś ręka spadła ciężko na moje ramię. Teraz bałam się jeszcze bardziej. Wzdrygnęłam się na nagły ruch i uświadomiłam sobie, że tuż za mną stał Jason. Powoli się odwróciłam, żeby spojrzeć na niego.

-Hej- powiedziałam, patrząc w jego oczy.
-Chodź ze mną, musimy porozmawiać-Jason powiedział.
Rany, nie trzeba być tak wkurzonym-Dlaczego?
-Powiedziałem, chodź ze mną.
Kenzie wstała nadal mając na sobie maskę.
Spojrzałam na nią-Jest w porządku, znam go, do zobaczenia potem.
Kenzie szybko zdała sobie sprawę, że to był Jason i kiwnęła głową.



Phil ciągnął się za Jasonem, a ja obok niego.
-Co ty do cholery robisz? Zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie siedziałaś obok 427?
-Tak.....- Nie jestem głupia, Oczywiście wiedziałam, że 427 tam był. Nie powiedziałam ostatniej części głośno, bo wiedziałam, że Jason się wścieknie.
-Czemu się kurwa z nimi spotykasz?
-Ja.....huh....-Nie potrafiłam dać jakiegoś rozsądnego wyjaśnienia.
-Czy ty jesteś naprawdę głupia? Nie dość, że z nimi rozmawiasz to jeszcze chcesz do nich wrócić i z nimi tam siedzieć. Pewnie i tak chcą Cię tylko wziąć do swojego domu. Ale ja nie pozwolę wracasz do mojego domu.- Jason powiedział z lekceważeniem.
Schował kosmyk moich włosów za ucho.- Na to też im nie pozwolę- wymamrotał.-Kim oni są?
-Wiem dobrze. Znam ich dość długo i wiem, że nic mi się nie stanie, ale na pewno nie powiem ci kim oni są- krzyknęłam na niego.
-Och tak, może mi powiesz, że pod tym przebraniem są dobrzy ludzie?-Jason stanął tak, żebym nie mogła się ruszyć
-Właściwie...ar..-Jason przerwał mi pocałunkiem.
-Nie chce walczyć z tobą, szczególnie nie o 427.- szepnął, całując mnie ponownie.



Ktoś zakaszlał kawałek od nas.Phill Opps.Niezręcznie.
Odepchnęłam Jasona ode mnie. Zarumieniłam się i szepnęłam mu na ucho-Będziemy kontynuować to później.
Jason odwrócił się do Phila-Odpuść to na dzisiaj, zabieram moją dziewczynę do mnie do domu.






ODPUŚĆ CO?



______________________________________________________________________________________








Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam, ale najpierw nie miałam dostępu do FF, ale na szczęście Weronika mi wysłała rozdział i mogłam go przetłumaczyć. Cały tydzień była u mnie dziewczyna z wymiany i też nie miałam jak tłumaczyć, dopiero teraz mam trochę czasu i to skończyłam. Mamy też co raz więcej wyświetleń i obserwowanych, to jest naprawę super uczucie, że to czytacie, sprawia nam to wielką radość i satysfakcję. Więc jeśli czytasz to komentuj, to dla nas ważne.Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach piszcie w komentarzach.
Więc do następnego.




ASK TT
Kocham Was 






 Martyna






sobota, 21 września 2013

Rozdział 9

*Wtorek po lanchu*
Justin’s POV
Siedziałem na biologii. Na obecną chwilę był to najmniej lubiany przeze mnie przedmiot.
Robiliśmy jakieś doświadczenie, dziewczyny, które siedziały za mną przy stole laboratoryjnym próbowały mówić po cichu, ale mógłbym je usłyszeć, więc nie wiem po co szeptały.
-Słyszałam że Jason ma dziewczynę.-powiedziała pierwsza dziewczyna
-Naprawdę?-odpowiedziała druga dziewczyna
-Tak, tę cichą dziewczynę z algebry.-odpowiedziała kpiąco pierwsza dziewczyna
-Sophie?-zapytała druga
-Taa ona-odpowiedziała, widać było że aż wrzała.
-Zastanawiam się, czy ona już wie, jak wielki jest Jasona kutas. Bardzo chcę wiedzieć-powiedziała trzecia
Uśmiechnąłem się. Chciałaby wiedzieć, ale się nie dowie. Przynajmniej nie teraz.
-Oh tak, wyzywam Cię żebyś podeszła do Sophie na algebrze, naszej następnej lekcji i zapytała jej.-powiedziała prowokująco pierwsza dziewczyna.
-Mogę to zrobić-powiedziała trzecia, wzruszając ramionami
-To całkowicie zniszczy jej reputacje.-powiedziała ta druga
-To dobrze- odpowiedziała ta ostatnia
Zanim one mogły kontynuować albo zanim ja mógłbym im przerwać nauczyciel zaczął mówić.
-Wyczyśćcie swoje stoły. Lekcja skończy się za 5 minut.-
Bruce, John i ja byliśmy partnerami w tym doświadczeniu. Na szczęście.
Szybko wyczyściliśmy nasze stanowiska, akurat wtedy kiedy zadzwonił dzwonek.
Sophie’s POV
Patrzyłam na zegar w klasie od angielskiego. Żadna z dziewczyn nie chodziła na tę zajęcia.Tylko ja. Nawet moja jedyna przyjaciółka na nie nie chodziła.
Sapnęłam i po chwili zadzwonił dzwonek. Tak! Teraz algebra którą mam z Kanzie i Deeną. I przynajmniej trochę rozumiem algebrę w przeciwieństwie do angielskiego.
Poszłam do klasy i usiadłam na moim stałym miejscu, kiedy jedna z najpopularniejszych dziewczyn w klasie, Morgan, podeszła do mnie.
Co do diabła ona ode mnie chce? Morgan, Megan, Katie, Lacey i Casey były to tak zwane „popularne” dziewczyny ze szkoły. Większość facetów myśli że są one piękne, ale one są tylko sukami.
-Cześć Sophie.-powiedziała uśmiechając się.
-Czego ty do diabła ode mnie chcesz.-powiedziałam dosadnie. Wiedziałam, że ona nigdy by nie rozmawiała ze mną, no chyba że czegoś chce.
Uśmiechnęła się. –Jak wielkiego ma Jason?-
Każdy patrzył na nas. Moje oczy się rozszerzyły. Te dziewczyny nie wiedzą co to znaczy „przegiąć”.
Ciągle patrzyłam się w jej oczy.
-Jesteś dziwką. Wiesz o tym, prawda? -warknęłam, szykując się żeby ją uderzyć. Kenzie weszła do klasy. Popchnęła mnie na moje krzesło i spojrzała na Morgan. –Odejdź.-
Tak szybko jak Morgan sobie poszła, Kenzie zaczęła zadawać mi pytania, czego chciała ode mnie Morgan, ale miałam inne plany.
Nauczyciela nie było jeszcze w klasie, więc krzyknęłam na całe pomieszczenie. –Oh, i Morgan? To 9 cali.- To co powiedziałam było prawdą i dzielenie się tym było co naj mniej dziwne. Wiem, że nie powinnam tego mówić.
-Czy ona zapytała Cię jak długi jest czyjś penis?-powiedziała Kenzie, próbując kontrolować śmiech.
-Tak, Jasona jest idealny.-
-Fuu wyobraziłam to sobie.-
-Przepraszam.-
Deena weszła do klasy i usiadła obok mnie. –Czy ty powiedziałaś coś o 9 calach?-
-Taa, powiedziałam Morgan że Joson’a penis ma 9 cali.-
Czy to prawda?-Deena zapytała z niesmakiem na twarzy.
-Oh, przestań zachwaujesz się tak jakbyś nigdy wcześniej nie widziała penisa.-
Zatrzymała się. –Masz rację. Ale czy to prawda?-
-Yep.-
Okey, Wyobraziłam sobie.-
-Przepraszam.-
Chwile później nauczyciel wszedł do klasy.
-Przepraszam za spóźnienie, no dobra zaczynajmy!-
Jason’s POV
Musiałem się zastanowić jak pójść do sali od matmy żeby spotkać Sophie. Mam nadzieję że będzie dobrze z nią po tym jak ktoś zapyta jak wielki jest mój kutas. Mam na myśli że jest to trochę niesprawiedliwe, ale wciąż śmieszne.
To była ostatnia godzina lekcyjna. Na szczęście nie ma już więcej lekcji. Siedziałem w sali lekcyjnej i patrzyłem na zegarek. Potrzebowałem żeby teraz zadzwonił dzwonek. Nie widziałem Sophie od soboty. Niewidziałem jej nawet w porze lanchu ponieważ seniorzy i juniorzy mają otwarty kampus na ten czas. To znaczy myślę, że ja i Sophie możemy coś zaplanować na później i dlatego chcę ją zobaczyć.
W końcu zadzwonił dzwonek, myślałem, że minęły wieki.
Szybko poszedłem do szafki a póżniej na parking żeby znaleźć Sophie. Zajęło jej parę minut zanim wyszła ze szkoły. Podbiegłem do niej, próbując zaskoczyć ją. Złapałem ją za ramię, a ona nawet nie podskoczyła. Ona po prostu odpowiedziała na mój dotyk, złapała mnie za rękę, później ją wykręcając. Jak tylko zobaczyła kim jestem, jej oczy rozszerzyły się i za chwilę zaczęła się śmiać.
-Jasna cholera, dziewczyno wiesz jak się obronić.-
-Pewnie.-
Zaczęła iść, a ja próbowałem dotrzymać jej kroku.
-Powiedziałam Morgan że twój penis ma 9 cali.-
-Cóż, przynajmniej powiedziałaś prawdę.-
-Och, zamknij się.-
-Nie jest to zawstydzające?-
-To było bardzo żenujące, ale mam ją w garści.-mogłem usłyszeć uśmiech w jej głosie.
-Dobrze.-
-Yep.-
-Gdzie byłaś wczoraj? Nie odbierałaś telefonu.-
-Byłam zajęta.-
-No pewnie, nie obierałaś tefomu, bo oczywiście byłaś zajęta.-
-Dokładnie.-
-Czy mogę wiedzieć kim byłaś tak zajęta?-
Sophie’s POV
-Czy mogę wiedzieć z kim byłaś tak zajęta?-
*Flashback*
Weszłam na obszar w którym, zginął Max. To był mój pierwszy raz po tym jak się załamałam jego śmiercią.
Mogłam jeszcze słyszeć wszystkie krzyki. Max i ja weszliśmy w sam środek bitwy, a on pobiegł do lasu i ścigał zabójcę. Byłam w swoim stroju 427 i jak tylko ten facet zobaczył Max’a w szarej bluzie wystrzelił pocisk w jego stronę. Próbowałam doskoczyć do niego żeby ten pocisk przeszył mnie a nie Max’a, ale było już za późno. Chwilę później Rue i Deena stzreliły do zabójcy i zaczęły ratować Maxa, ale on już nie żył.
Deena odciągnęła mnie od Max’a , a ja zaczęłam krzyczeć i płakać. Nie mogłam pozwolić żeby on odszedł.
Zabrałyśmy go do szpitala ale kula trafiła jego serce. On zginął od uderzenia.
Cały tydzień odmawiałm robienia czegokolwiek. Po czterech tygodniach pytań wyszłam z domu. Wróciłam na pole. Ale kiedy zobaczyłam plamę krwi na śniegu załamałam się, znowu. Byłam w depresji przez 2 miesiące, ale po tym okresie, kiedy się pozbierałam, potrafiłam zrobić coś na własną rękę.
Chodziłam do szkoły, jadłam, myłam się, kierowałam i z powrotem wróciłam do gangu.
*end Flashback*
-Hej, Sophie wróciłaś już na ziemie?-
-Przepraszam, co mówiłeś wcześniej?-
-Czy mogę wiedzieć kim byłaś tak zajęta?-
-Nie.-
-Jesteś naprawdę miła.-
-To jest tylko moja sprawa.-
-Dobrze.-
-Muszę już iść.-powiedziłam skacząc niedaleko naszego autobusu podmiejskiego.-Pa.-
-Pa!-powiedział Jason, patrząc jak odchodzę.
Całą drogę patrzyłam przez okno. Myśląc o tym, co mogłoby być.
_________________________________________

Przepraszamy, że nie było tak długo rozdziały, ale Julita miała małe problemy i ja przetłumaczyłam ten rozdział(Weronika)z pomocą Martyny która wprowadzała poprawki. J Dziękujemy za ponad 25 tys. Wyświetleń, chciałabym tylko żeby KAŻDY  kto przeczyta rozdział dodał komentarz, swoją opinię, to nas bardzo motywuje, każdy Wasz komentarz czytamy. Następny rozdział tłumaczy Martyna, a kolejny ja więc do jedenastego. :>


czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 8


Sophie’s  POV                                          
 Razem z Rue wskoczyłyśmy do samochodu.
-Gdzie my jedziemy?-
-Do klubu-
-Jakiego klubu?-
-Bomb-Shelter-
-Terytorium Phila? Co wy tam robicie?-
-Próbujemy czegoś nowego. Mamy plan na zniszczenie ich.-
-Naprawdę?-
-Tak-
-Chcemy wejść do środka i wstawić tam bombę. Wtedy przypomnimy im, że nie mogą zaciągnąć nas na dno.-
-Więc, będziemy mogły wsadzić bombę do „bomb-shelter”. Brzmi dobrze.-
-Haha, pewnie.-
Zaparkowałyśmy samochód. Rue i ja założyłyśmy kaptury i zacisnęłyśmy sznurki, tak że nikt nie mógł zobaczyć naszych twarzy.
Dziewczyny przybiegły do samochodu.
-Bomba jest ustawiona.-Kanzie szepnęła, podając mi pilota dzięki któremu mogło zacząć się 30 sekundowe odliczanie.
Wszystkie razem weszłyśmy do” bomb-shelter”. Gdy tylko weszłyśmy wszystkie głosy ucichły. Gdy tylko zobaczyli nas w bluzach z kapturem od razu wiedzieli, że jesteśmy gangiem  427 a my jesteśmy tu żeby pokazać to na co nas stać.
Wszystkie udałyśmy się do DJ klubu. On zatrzymał muzykę kiedy wszyscy się na nas patrzyli.
Jane przysunęła się do DJ i szepnęła mu do ucha –Kiedy my wyjdziemy z klubu, masz poinformować innych, że mają 30 sekund na opuszczenie budynku.-
Odeszła zanim on zdążył odpowiedzieć cokolwiek.
Poszłyśmy w kierunku wyjścia, gdy tylko byłyśmy w samochodzie wcisnęłam przycisk aby zacząć odliczanie. Uśmiechnęłam się wiedząc, że w każdej mijającej sekundzie w ludziach wzrasta pośpiech.
Wyjechałyśmy z parkingu i po jak się tylko nam wydawało długim oczekiwaniu nastąpiła głośna eksplozja.
Spojrzałyśmy  za siebie żeby zobaczyć jak „bomb-shelter” stoi w płomieniach. Widziałam jak w stronę ruin idzie gang Riley’a.
Justin’s POV
Obudziłem się, ponieważ Bruce potrząsał mną.
-Co?-jęknąłem
-427, wysadziło” bomb-shelter”-
-CO?!-krzyknąłem, wystrzelając z łóżka
-Po 8 miesiącach w których prawie nic się nie działo w tym klubie.No może oprócz strzelaniny Chris’a i Phil’a , 427 wysadza” bomb-shelter”.-
-Komuś coś się stało?-
-Wszystkim z Gangu nic nie jest ale dużo niewinnych ludzi umarło.-
-Wiesz dużo z niewinnych ludzi zmarło, kiedy my wysadzaliśmy bomby w różnych publicznych miejscach.-
-Czy ty bronisz 427?-powiedział, zaskoczony Bruce.
-Do diabła, Nie. Po prostu mówię.-
-Taa, i teraz będziemy zabierani na przesłuchiwania, bo policja nigdy nie może znaleźć  427, więc będą próbowali obwiniać nas za to.-
-Cholera-
-Yep, chcesz zobaczyć zniszczenia?-
-Pewnie.-powiedziałem
Wskoczyliśmy do Bruce’a Forda Escape i pojechaliśmy do” bomb-shelter”, albo do tego co z niego zostało.
Sophie’s  POV
-Więc, wracamy do biznesu.- powiedziałam z grymasem na twarzy. Chciałam wrócić do interesu, ale jeszcze nie teraz.
-Tak-odpowiedziała Jane. Ona tak bardzo kochała adrenalinę.
Większość z nas kocha adrenalinę na początku, ale później przez około 1 dzień czujemy się źle, ale chęć do tego zawsze wraca. Andi jako jedyna nie wraca do siebie tak szybko. Ale po tygodniu nie czuje się już źle. Ona była najmłodszym członkiem gangu, przez  to o nią się najbardziej martwimy, ale od naszej ostatniej akcji minęło dosyć dużo czasu, więc zrobiłyśmy to.
Wróciłyśmy do domu zmieniając  „stroje 427” i każda wczołgała się do swojego łóżka.
Skończyłam myśleć o Lily, która będzie z nami mieszkać za 6 miesięcy. Jeżeli wracamy do biznesu 427 znowu, to nie będzie dobre otoczenie dla niej. Co jeśli się o niej dowiedzą, i zabiją ją przez ze mnie?
Otrząsnęłam się z myśli umierającej Lily. Nie pozwolę na to.
Jutro jest poniedziałek. Dobrze że, nie musimy iść jutro do szkoły. Szkoła,ugh. Coż przynajmniej mamy jeszcze jutro.
W końcu, odpłynęłam w krainę snów.
Justin’s POV
Bruce i ja staliśmy przed ruinami bomb-shelter. Tylko tyle pozostało po tym klubie.
Ruiny wciąż dymiły. Straż pożarna wciąż tu była i wyciągała wszystko na zewnątrz. Była tutaj też policja która przeprowadzała rozmowy ze świadkami, i robiła badania.
Były tutaj również ekipy z kanału 6 i 11; które prowadziły tutaj wiadomości.
Mogłem usłyszeć o czym mówi pani z 11.
-Wcześniej, klub o nazwie „bomb-shelter” został zbombardowany. Plotka mówi, że zrobił to gang 427. Na prawie 2 miesiące 427 zniknął, nie mieliśmy żadnych zakłóceń w tym czasie. Co się stało, że wrócili? Mówiła Julie Sandberg z kanału 11.
Pochyliłem się w stronę Bruce i powiedziałem-Jeżeli 427 zrobiło to gówno, pociągnę ich na dół.-
-Możesz to powiedzieć jeszcze raz.-
-Jaki jest nasz następny ruch?-zapytałem
-Lepszym pytaniem jest, jaki będzie ich następny ruch.- Bruce popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami.-
-Prawda.-
Staliśmy i przyglądaliśmy się jak powoli przestaje dymić „bomb-shelter”, później udając się do domu.
Tego dnia było dużo przeżyć. Tak długo jak wszyscy z gangu przeżyją dzień, można uznać że był to dobry dzień
______________________________________________________________
Hej nowy rozdział przetłumaczony przez Weronikę. J Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam, że nie było tak długo rozdziału. Odblokowali już to opowiadanie więc mam nadzieję, że rozdziały będą się teraz pojawiać regularnie. ;) Proszę dajcie komentarz jak przeczytacie rozdział i wyraźcie swoją opinię. ;>
Kochamy Was <3
Ps. Mam nowego TT Solo_Anima